Dzieje przedwojenne - Żelazna

Żelazna po raz pierwszy. Zarys dziejów miejscowości do końca II wojny światowej.

Żelazna najprawdopodbniej powstała we wczesnym średniowieczu. Zapis nazwy wsi przez stulecia niewiele razy ulegał zmianie. Po raz pierwszy miejscowośc została wymieniona w źródłach pisanych w 1228 r. jako Selsana. W 1274 r. używano nazwy Zelasno, a w 1532 r. - Zelazna. W 1687 r. funkcjonowała nazwa Zelassna, a w 1902 r. - Zelasno. Najistotniejszej zmiany nazwy dokonano w 1935 r., co związane było z akcją nazistowską zniemczenia nazewnictwa śląskiego. Wprowadzono wówczas nazwę Eisenau, która była tłumaczeniem niemieckim pierwotnej nazwy (niem. Eisen - żelazo). Od stycznia 1945 r. funkcjonowała nazwa Żelazno. Obecna nazwa Żelazna weszła w życie 27 listopada 1945 r. na mocy Rozporządzenia Wojewody Śląsko - Dąbrowskiego. Zdaniem językoznawców nazwa miejscowości pochodzi od przymiotnika "żelazny", który, oznaczano rdzawe wody z zawartością rudy żelaznej. Jest to więc nazwa topograficzna, przyjęta przez pierwotnych słowiańskich mieszkańców.

Wieś jest położona nad Prószkowkim Potokiem (Prószkowianką) - lewym dopływem Odry. Bliska odległośc od Odry sprawiła, że miejscowośc wielokrotnie była niszczona przez powodzie. Pod względem układu przestrzennego jest to ulicówka, która dziś jest czytelna na planie, a tylko częściowo w przestrzeni. Pierwotna zabudowa kmieca skupiona była przy ulicy Opolskiej, po wschodniej stronie kościoła. Następnie wieś rozwijała się wzdłuż tej drogi, głównie z kierunku zachodnim. Powstanie najmłodszej zabudowy przy ulicy Nadodrzańskiej miało miejsce na przełomie XIX i XX w. Obecnie miejscowosc rozwija się po południowej i zachodniej stronie zabudowy wsi.

Obszar dzisiejszej wsi we wczesnym średniowieczu wchodził w skład ziem zamieszkanych przez plemiona Opolan i jego istnienie związane było z grodem na Ostrówku. Powstała  w 1. połowie XIII w. miejscowośc znajdowała się w granicach kasztelanii niemodlińskiej, która była terenowym organem jurysdykcji księcia opolskiego. Najprawdopodobniej początki miejscowości związane były z pozyskiwaniem i obróbką rudy żelaza, a piaszczyste terasy dopływów Odry zachęcały do osadnictwa. (BANIK 2009: 410)     

W typowym dla pierwszych osiedli owalnym układzie domostw dominował owalny plac pośrodku osady otoczony dokoła budowlami mieszkalnymi. "Zelasno" należy do najstarszych osiedli okolic Opola. Nie ma wprawdzie żadnego dokumentu potwierdzającego egzystencję wioski jako najstarszej, lecz istnieją zapiski z roku 1228, kiedy to książę raciborski - Kazimierz - z rodu Piastów przekazał wioskę klasztorowi norbertańskiemu w Czarnowąsach. Klasztor objął mieszkańców ówczesnej Żelaznej opieką, a oni w zamian za to zobowiązani byli do pewnych świadczeń na rzecz zakonu. Następna wzmianka o wiosce pochodzi z roku 1228, później w roku 1274 Zelasno jako  własność klasztorna na prawie niemieckim z dwoma sołtysami, którzy posiadali na własność co szósty wolny od podatku łan. Nieopodatkowany był również młyn oraz karczma.

1321 r.: wieś przeżyła chwile grozy, kiedy to miała miejsce powódź niszcząca dobytek gospodarzy. Litościwy książę opolski zwolnił upokorzoną klęską Żelazną z oddawania na rzecz księstwa bydła, nierogacizny, drobiu, z orki areałów książęcych i podatku.     

1471 r.: sołtys karczowski kupił wioskę od proboszcza Czarnowąs, Zygmunta Mięczyca, za 28 marek, a na przełomie XV i XVI wieku ziemia nasza przypadła księciu Janowi Dobremu. 

W 1613 r. klasztor w Czarnowąsach ponownie stał się posiadaczem Żelaznej. Została ona bowiem sprzedana wraz z Brynicą, Mechnicami i Wrzoskami przez cesarza Macieja za 3000 talarów. Z tego względu, iż Żelazna była własnością Czarnowąs, chłopi żelejscy zobowiązani byli do robót na rzecz klasztoru.

Częste powodzie sprawiały, że miejsowośc do końca XVIII w. rozwijała się znacznie wolniej. Dodatkowe spustoszenie przyniosła wojna trzydziestoletnia (1618 - 1648). Z tym okresem związna jest legenda mówiąca o tym, że przebywający na Śląsku Szwedzi dowiedziawszy się o złożach rudy żelaza w okolicach Żelaznej przybyli tu i rozpoczęli ich eksploatację. Miejscowa ludnośc brała udział w wydobyciu i budowie prowizorycznych pieców hutniczych. Miało to trwac kilka ładnych lat. Świadectwem tamtych dni ma byc Czarne Jezioro, na terenie którego znaleziono bogate złoża tego surowca. Wraz z odejściem wojsk szwedzkich piece miały zostac zniszczone.

W latach 1723 - 1724 mieszkało w Żelaznej 23 kmieci, którzy uprawiali 311/4 łana ziemi. Ponadto mieszkało tu 4 zagrodników i 2 chałupników. W 1783 r. wieś zamieszkiwało 219 osób. Był tu folwark, kościół katolicki i szkoła. Żyło tutaj i pracowała 26 kmieci, 4 zagrodników, 2 chałupników i 1o komorników. (BANIK 2009: 411). Wzmianki z 1783 podają, że zarówno wieś, jak i przewóz na Odrze są posiadłościami ziemskimi przynależącymi do klasztoru czarnowąskiego. Tutejsi chłopi świadczyli pańszczyznę na rzecz tegoż klasztoru. Dopiero reforma uwłaszczeniowa i zniesienie wszelkich ciężarów poddańczych w latach 1810 - 1835 zmieniły tę sytuację.

W 1783 r. wzmiankowano też zespół folwarczny usytuowany ok. 9 km od Opola, na południowy wschód od zabudowy wsi. Można tam było dojechac drogą polną z Żelaznej. 

W okresie działania sądów patrymonialnych Żelazna do 1849 podlegała sądowi przy klasztorze w Czarnowąsach, z tym że od 1808 do 1878 podlegała jurysdykcji sądu powiatowego w Opolu, od 1878 sądowi obwodowemu w Opolu.

Dawniej był tu mocno rozwinięty handel drewnem, lecz ustał z chwilą wycięcia niewodnickiego lasu. 

Pól uprawnych jest tu 661,25 ha. W roku 1965 powierzchnia wsi wynosiła 640,4 ha. W 1845 pracowało tutaj 4 rzemieślników i 2 łodziarzy, w 1861 było we wsi 21 kmieci, 4 zagrodników, 18 chałupników oraz 10 komorników. Po polsku mówiło tutaj w 1890 612 osób, a po niemiecku 24, w 1895 po polsku 652, a po niemiecku 32, w roku 1910 po polsku 739, a po niemiecku 40, w 1925 zaś po polsku 124, a po niemiecku 77, a obydwu języków używało 605 osób. Ankieta kościelna z 1931 wykazała, że potrzeba języka polskiego podczas nabożeństw i w duszpasterstwie sięgała wśród mieszkańców Żelaznej 90%. Po 1933 stan ten nie uległ większym zmianom, gdyż tajna statystyka z lat 1934 - 1935 wykazała, iż nabożeństwa polskie w Żelaznej utrzymywały się na poziomie 57%.  

W wyborach gminnych 9 października 1919 uprawnionych do głosowania było 388 osób, a brało w nich udział zaledwie 286. W wyniku "Centrum" uzyskało 58 głosów, partia socjaldemokratyczna 77, a lista polska 151. Trudne chwile w życiu wsi nastały, kiedy o przynależności państwowej Śląska miał zadecydowa plebiscyt. Mieszkańcy Żelaznej, podobnie jak Chróściny, Mechnic, Sławic i Wrzosek, wzięli udział w głosowaniu przeprowadzonym 20 marca 1921 r. Warto wspomniec, że Żelazna była wsią graniczną, jeśli chodzi o teren plebiscytowy. Za zabudowaniami po stronie zachodniej przebiegała granica, za ktrórą znajdowały się tereny wyłączone z plebiscytu. Na 490 uprawnionych do głosowania (w tym 82  przybyłych na dzień głosowania tzw. emigrantów, tj. urodzonych na obszarze plebiscytowym, ale niezamieszkałych we wsi) w plebiscycie wzięło udział 486 osób. Za przynależnością do Polski opowiedziało się 160 mieszkańców, a do Niemiec - 325. Jeden głos unieważniono. Zaraz po plebiscycie miały miejsce również inne zdarzenia świadczące o podziałach we wsi. Władze niemieckie, chcąc uniknąc sytuacji z wyborów 1919 r., z przyczyn formalnych nie zatwierdzały wybieranych urzędników, jeśli należeli do mniejszości polskiej. W "Kronice Żelaznej" opisano sytuację, która miała miejsce w 1929 r. Dwunastoosobowa rada gminy, wybrana 9 listopada w wyborach do rad gmin i sejmiku powiatowego, 23 grudnia wybrała na sołtysa Polaka - Mikołaja Knosałę. Trudno dziś ustalic, jaki był skład rady, jednak ta decyzja spotkała się z ostrym sprzeciwem Naczelnika Okręgu Pawła Malornego. Jego działania doprowadziły do unieważnienia wyborów. Decyzję taką podjął opolski starosta argumentując, że podczas liczenia głosów uwzględniono trzy nieważne. Ostatecznie, po perturbacjach, zachowano wybraną radę w niezmienionym składzie. Jednak nie wybrała ona Knosały ponownie na sołtysa. Można przypuszczac, że radni nie chcieli narazic się urzędnikom wyższego szczebla administracji.

Dojście Hitlera do władzy w 1933 r. spowodowało zaostrzenie relacji na linii państwo - kościół. Ksiądz Woitok, słynący z silnego charakteru, nie podporządkował się faszystowskim władzom. Dla niego najważniejsi byli parafianie bez względu na ich pochodzenie. Reżim nazistowski nie był dla niego hamulcem w pracy duszpasterskiej. Odpowiedzialnośc za kościół i swoich parafian potęgowały w nim siły do walki z totalitaryzmem. Jego perypetie związane z walką z hitlerowskimi władzami opisał obecny ks. proboszcz Edmund Sachta. Do spięc doszło na niwie edukacji. Hitlerowcy obawiali się bowiem wpływu kościoła na szkołę i za wszelką cenę chcieli je rozdzielic. 9 kwietnia 1936 r. ogłoszono budowę nowego budynku szkoły. W praktyce, budowa nowej szkoły miała byc - jak twierdzi ks. E. Sachta - tylko pretekstem do odebrania ks. Woitokowi szkoły parafialnej i usunięcia go nie tylko z funkcji dyrektora, ale i w ogóle ze szkoły. Nowy kierownik rozpoczął urzędowanie dopiero w październiku 1936 r. Niepokojące sygnały nadchodziły również z Opola, gdzie nakazywano księżom, aby nie angażowali się w katechezę młodzieży należącej do Hiltlerjugend, natomiast władze centralne zabraniały dzieciom poniżej 10 roku życia należec do Dzieci Marii czy Ministrantów. Ksiądz Woitok musiał radzic sobie również z problemami narodowoścowymi, ponieważ coraz częściej dochodziło do sąsiedzkich animozji."Brunatna" rzeczywistośc stawała się nie do zniesienia. Coraz częściej zajęcia młodzieżowych organizacji hitlerowskich pokrywały się z czasem odprawiania nabożeństw. Mało tego, msze święte odprawiane w języku polskim na równi z niemieckim raziły miejscowe władze. Polskojęzyczni mieszkańcy mieli pretensje o germanizowanie dzieci, podając za przykład liczbę 58 przystępujących do pierwszej komunii przygotowanej w języku niemieckim, a tylko 3 w polskim, chociaż tylko jedno dziecko miało byc rodowitym Niemcem. Jak twierdzi ks. E. Sachta, ks. Woitok, będąc Niemcem, z przekory tylko odprawiał msze św. w języku polskim, by sprzeciwic się władzom, które walczyły z kościołem.

W 1938 r. wieś nawiedziła wielka powódź. Gdy mieszkańcy zdołali się uporac z żywiołem i odbudowac swoje gospodarstwa, przyszło kolejne nieszczęście - przygotowania do II wojny światowej. Mężczyźni w wieku 19 - 45 dostali powołanie do Wehrmachtu. Dla mieszkańców Żelaznej rozpoczął się nowy okres życia. Front dotarł do mieszkańców Żelaznej dopiero po ponad pięciu latach - w końcowej fazie wojny. Teren zabudowań wiejskich oraz najbliższe okolice stały się arena zażartych walk pomiędzy żołnierzami Wehrmachtu a Armią Czerwoną 1 Frontem Ukraińskim. Z relacji zebranych przez ks. E. Sachtę wiadomo, że w pierwszych dniach stycznia przez Żelazną przewinęła się duża liczba wojsk niemieckich idąca w kierunku zachodnim. Liczne wozy bojowe i czołgi świadczyły o rychłym nadejściu frontu. W początkach stycznia 1945 r. rozpoczęła się radziecka operacja wojskowa mająca na celu przełamanie linii Odry i uchwycenie przyczółków na lewym jej brzegu. Gdy wojska Armii Czerwonej były już blisko, miejscowe władze zarządziły ewakuację mieszkańców wsi. W pierwszej kolejności ewakuowano członków lokalnych władz i NSDAP wraz z rodzinami. Wśród tych, co pozostali panował strach. Na mszy świętej w niedzielę 21 stycznia ks. Woitok zezwolił na ubój bydła i trzody chlewnej - rozpoczęto gromadzenie zapasów żywności. Około godziny 13.00 w wieś uderzył pierwszy pocisk. Tego samego wieczora wojska Armii Czerwonej zajęły Dobrzęń Wielki i podeszły do Odry, a zwiadowcy radzieccy zbliżyli się do zabudowań Żelaznej. Pierwszym domem, do którego wkroczyli był dom dom należący do Stanisława Knopa. Podobno gospodarz ukrył radzieckiego zwiadowcę przed niemieckim patrolem, dzięki czemu mógł potem liczyc na szczególne traktowanie przez czerwonoarmistów. Świadkowie twierdzą, że w zagrodzie rodziny Adamskich również schroniło się dwóch radzieckich zwiadowców. 22 stycznia, we wczesnych godzinach poranncyh, poz dobyciu Ozimka i Dobrzenia Wielkiego żołnierze 58 Dywizji Piechoty Gwardii, 178 Pułku Piechoty Gwardii opanowali Turawę, zdobywając most, a także Kotórz Mały i Węgry. W Żelaznej ks. Woitok, po odprawieniu mszy św., przeniósł Najświętszy Sakrament do domu rodziny Wittek, gdzie został zamurowany. Tam też przeprowadziły się siostry zakonne z pobliskiego klasztoru. Robiło się coraz niebezpieczniej. Strach sięgnął zenitu, gdy pocisk artyleryjski trafił w dom Jana Szmolke i zabił jego syna. Ludzie w popłochu pakowali najpotrzebniejsze rzeczy i wsiadali do podstawianych przez władze samochodów. Było już zbyt późno na ewakuację i wiele osób pozostało w swych domach. Tego samego dnia w godzinach wieczornych czerwonormistom udało się dotrzec nad Odrę na odcinku Dobrzeń Mały - Kąty. Jednocześnie 175 Pułk Piechoty Gwardii przystąpił do forsowania Odry z rejonu Dobrzenia Wielkiego. Po pokonaniu wałów przeciwpowodziowych, przeprawy przez Odrę, czerwonoarmiści dotarli do południowych zabudowań wsi. Tymczasem wojska niemieckie przygotowywały się do obrony przyczółków na Odrze. Oddziały Waffen-SS strzegły zwłaszcza drogi relacji Opole - Skorogoszcz. W nocy z 22 na 23 stycznia rozpoczęły się walki w rejonie Otoku i Niewodnik. Tej nocy pierwsi żołnierze radzieccy weszli do Żelaznej. Doszło do wielu tragicznych wydarzeń. Chwile grozy przeżył m.in. jeden z mieszkańców wsi. Po powrocie do domu zastał w nim czerwonoarmistów, których jego żona cudem uprosiła o darowanie życia mężowi. Według relacji świadków wszyscy, którzy zostali we wsi, schronili się w piwnicach. Walki nasiliły się nad ranem 23 stycznia. Około godziny 8.00 we wsi płonęły pierwsze zabudowania. Niemcy wysłali do boju, przeciwko lądującym na lewym brzegu żołnierzom radzieckim, piechotę 20 Estońskiej Dywizji Grenadierów SS pod dowództwem gen. Waffen-SS Rittera von Augsbergera oraz czołgi i ciężkie działa wspierane przez lotnictwo. Ich ataki zostały jednak odparte, czerwonoarmistom udało się zdobyc wschodnią częśc Niewodnik i północny skraj Żelaznej. Tymczasem do przekroczenia Odry w rejonie Żelaznej szykowali się żołnierze ze 178 pułku piechoty. Według relacji strony radzieckiej do godz. 12.00 odparli oni trzy kontrataki o sile do 500 żołnierzy wspartych dwoma czołgami i transporterami opancerzonymi. Walki były niezwykle zaciekłe i krwawe. Straty ponosiły obie strony. Niemcy nie byli w stanie zabierac z pola walki zabitych i rannych. Żołnierze radzieccy dobijali rannych strzałami w tył głowy. W restauracji prowadzonej przez rodzinę Hudalów (dzisiejsza świetlica) zorganizowano magazyn amunicji i broni. Tego samego dnia samobójczy atak na restaurację przeprowadzili zdesperowani żołnierze niemieccy, którzy wdarli się do wioski samochodem ciężarowym. Udało im się podpalic obiekt, ale żaden z nich nie przeżył. Kolejne dni to ciągłe bombardowania i ostrzały artyleryjskie. Żadna ze stron nie ustępowała. Podobno na ulicach Żelaznej doszło do walk wręcz. Równocześnie rozpoczął się zakrojony na dużą skalę rabunek. Czerwonoarmiści kradli wszystko, co w ich przekonaniu miało jakąkolwiek wartośc. Świadkowie twierdzą, że żołnierze radzieccy zastrzelili gospodarza, który nie chciał wydac im swoich koni. Doszło też do kilku bestialskich mordów. Jedną z ofiar cywilnych była m.in 9-letnia mieszkanka Borek. Zginęła również mieszkanka Berlina za to, że mówiła tylko po niemiecku, mieszkaniec Sławic oraz jedna osoba z Żelaznej. Na porządku dziennym były też gwałty. Jak twierdzą świadkowie szeregowi żołnierze wyładowywali całą swą złośc na miejscowej ludności, chociaż oficerowie próbowali nad tym zapanowac. Sytuację opanowano dopiero po kilku samosądach, w których życie stracili niezdyscyplinowani czerwonoarmiści. Na szczęście wieś uniknęła masowych egzekucji i mordów. Jak wynika z opowiadań mieszkańców, pomimo ówczesnych trudności, jak również przedwojennych podziałów we wsi, z Żelaznej nie miały miejsca żadne denuncjacje. Nad ranem 25 stycznie 1945 r. wojska niemieckie usiłowały odzyskac wieś, ale wojskom radzieckim udało się odeprzec kolejny atak. W dniach 26 - 29 stycznie Rosjanie znakazali ewakuację mieszkańców Żelaznej za Odrę do Dobrzenia, gdzie zostali dobrze przyjęci przez tamtejszych mieszkańców i musieli przebywac aż do 19 marca. Pierwsze powracające rodziny zastały makabryczny widok zdewastowanych zabudowań, zastygłych kałuży krwi i mnóstwo martwych ciał. Wieś została zniszczona. Praktycznie każdy budynek, nie wyłączając kościoła, był uszkodzony. Podobno tylko dom Antoniego Wittka, w którym ukryto Najświętszy Sakrament, stał cały. Rosjanie zrabowali też cały inwentarz żywy, wozy oraz wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartośc. W tych trundnyh chwilach obecnośc ks. Woitoka dodawała otuchy mieszkańcom. Kobietom nie starczało już łez na opłakiwanie zmarłych ojców, mężów i synów. Postanowiono jak najszybciej odbudowac wieś. Tymczasem czerwonoarmiści przystąpili do liczenia rannych i zabitych. Na miescu, gdzie w 1946 r. wzniesiono pomnik ku czci poległych żołnierzy radzieckich, pochowano - zdaniem najstarszych mieszkańców - 700 żołnierzy. Inne źródła mówią o 247 zabitych. Duże straty ponieśli również Niemcy. Doszczętnie rozbito 282 batalion Volkssturmu, który działał w okolicach Żelaznej. Inne oddziały ratowały się ucieczką. Podobno ledwo uszedł z życiem dowódca batalionu Volkssturmu por. rezerwy Neubert, który przedostał się do Niewodnik, i dalej przez Dąbrowę, do Włodar koło Nysy. W Żelaznej pochowano łącznie ok. 90 żołnierzy niemieckich. Swoich zmarłych grzebali również mieszkańcy wsi. Na froncie wschodnim zginęło m.in. trzech mieszkańców wcielonych do Wehrmachtu. W niewoli radzieckiej śmierc poniosło ośmiu żołnierzy.

Po zakończeniu działań wojennych pozostały traumatyczne wspomnienia i strach. Powroty do domu niedawnych uchodźców, przyjazd polskich repatriantów ze wschodu, a przede wszystkim problemy aprowizacyjne spowodowały, że rzeczywistosc przedstawiała się w czarnych barwach. Pomimo tego ludzie starali się byc wobec siebie życzliwi i uczynni. (BANIK 2009: 413-418)  

Po II Wojnie Światowej wieś z roku na rok rozwija się i modernizuje. Dla upamiętnienia ciężkich walk oraz sforsowania Odry w 1945 przez Armię Radziecką ludnośc wsi postawiła w 1946 pomnik ku czci Bohaterów Związku Radzieckiego, na którym widnieje napis: Bohaterom poległym za wolność naszą i waszą.

Prócz szkoły podstawowej działała (i działa do dziś) we wsi zorganizowana pod koniec 1947 biblioteka publiczna oraz klub Ruchu.

Poza tym istnieje tu także zabytkowy już budynek karczmy, mieszczący się przy posesji Pani Lellek przy ul. Opolskiej. Geneza powstania tego budynku nie jest mi znana. Pewną informacją są natomiast właściciele karczmy, a raczej 4-pokoleniowa rodzina, która rodzinną inwestycję przekazywała młodszym generacjom. Z dostępnych mi danych pierwszymi właścicielami nieruchomości byli Maria i Mikołaj Locwi, którzy przekazali ją w spadku swej córce Otylii. Ta zaś poślubiwszy Franciszka Piekorza razem z nim zarządzała karczmą. Z tego względu, iż małżeństwo Piekorz było bezdzietne spadek przypadł bratanicy Otylii - Edeltraudzie, która ze swoim mężem Erichem również nie doczekała się potomstwa, a więc spadek przechodzi na jej siostrzeńca. Dziś rodzinny biznes już nie prosperuje, jednak parę lat temu przeprowadzono remont elewacji i połowę parteru przeznaczono na rozpoczęcie działalności filii aptecznej prowadzonej przez farmaceutkę z Lewina Brzeskiego.

Do nie istniejących już dziś działalności gospodarczych, a przeżywających swą świetność w XIX i XX w. zaliczyć jeszcze możemy piekarnię Państwa Justyny i Paula Mann (ową piekarnię odziedziczyli Państwo Hennek - córka Państwa Mann - Łucja wraz z mężem. Po śmierci pana Hennka piekarnia zaprzestała swej działalności). Poza tym sklep Państwa Pawletta i zakład sprzedaży oraz naprawy rowerów Pana Petra Mika (dzisiejsza posesja Pani Doroty Waletzko - córki).

 

Opublikował(a): Katarzyna Gołębiowska-Jarek
Przewiń do góry